Wraz ze wschodem słońca pewnego poniedziałku, dziewiętnastego dnia uczniowskiej kwarantanny, część mojej duszy na wieki oddana sztuce, dostała zawału. Ataku histerii. Paniki. Bo tego, co zobaczyłam, kiedy znalazłam opublikowany odcinek „Szkoły z TVP” z Plastyki dla klas 7, nie powinien widzieć NIKT, a na pewno nie młodzi ludzie. Ale usiadłam i postanowiłam przetrwać te tortury, żebyście wy nie musieli i żeby naprostować parę (wszystkie prawie) rzeczy. W każdym razie, wiem już przynajmniej, skąd bierze się tak niski poziom wiedzy o sztuce w Polsce.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że złość bywa dobra, bo motywuje do dużych działań. A że teraz się we mnie gotuje, buzuje i białka się chyba zaraz zetną, to usiadłam i napisałam ten wpis. Więc bierzcie, czytajcie i postarajcie się nie przyswoić telewizyjnej wiedzy – stek bzdur przed Wami. I żeby nie było, że nie ostrzegałam!
Nikt mnie nigdy profesjonalnie (jeszcze) nie uczył historii sztuki. Wszystko co wiem, wygrzebałam gdzieś w Internecie, klikając jeden po drugim linki na Wikipedii, sortując mniej lub bardziej znane książki o sztuce pod kocem, w środku nocy, z latarką w dłoni. Może mam trochę braków i nie szłam nigdy „zgodnie z programem”, ale trochę o sztuce wiem, bo siedzę w tym w końcu od 8 lat. Od podstawówki nie znalazłam nikogo, komu chciałabym dać rękę i pozwolić prowadzić się przez wszystkie mniej lub bardziej znane zakamarki sztuki. A już na pewno nie chciałabym, żeby robiła to jakaś ognistowłosa Cruella De Mon ze skarabeuszem na szyi, czytająca mi o ekspresjonizmie (?) z kartek, które chyba pierwszy raz w życiu widzi na oczy. Totalna nuda, dezorganizacja, masa błędów i zero przygotowania… ale po kolei.
- Van Gogh na to nie zasłużył.
Nie potrafię wyjaśnić, co się tu odjaniepawliło. Pierwszą rzeczą, do której wędruje nasz mózg, próbujący ratować się po usłyszeniu zmarnowanego tonu ledow żywej Cruelli, jest niemrawa tablica stojąca w tle. Na niej widnieje niezgrabny napis „T: Ekspresjonizm. Vincent van Gogh: ’Noc z tańczącymi gwiazdami.’”. Hm. To ciekawe. Ktoś nawet nie miał siły napisać pełnym słowem „Temat”. Po chwili dowiadujemy się jednak od „nauczycielki”, że będziemy mówić dziś o „Gwiezdnej Nocy” (0.46) i widzimy zrzut podręcznika ze zdjęciem obrazu (0.48) z tytułem „Gwiaździsta Noc”.
Teraz moi kochani zagadka dnia: która z trzech nazw jest prawidłowa? Tylko skupcie się, bo to nie proste!
Odp. Telewizja Polska, nie potrafi chyba czytać 🙂
Tak jeszcze na marginesie odniosę się do samego tematu lekcji. Co jak co, ale Vincent był uznawany za jednego z czterech ówczesnych Artystów Niezależnych (jeszcze Cezanne, Gauguin i Toulouse-Lautrec), a jak już chcielibyśmy go do czegoś zaszufladkować to zdecydowanie do postimpresjonizmu. Ja rozumiem, że jego obrazy były bardzo ekspresyjne w swoim wyrazie, ale nie wiem, jak mamy uznać człowieka za ekspresjonistę, skoro pierwszy raz terminu tego użył Hervè 11 lat po jego śmierci. Van Gogha uważa się za inspirację i prekursora ekspresjonizmu, który jest zdecydowanie bardziej dosadny w swojej wymowie.
- Realizm był genialny! (MIT)
Nie tak szybko proszę pani! Nie można stwierdzać tak pochopnie, że realizm „szybko pochwycił cały kontynent” (1.13). Cóż, pochwycił, ale zajęło mu to sporo czasu i na pewno nie było to z początku akceptowane. Wyobraźcie sobie, że przez całe życie widzicie akademickie piękności, ładnych ludzi z królewskich dworów, wspaniałe widoki, nieskazitelne ubrania, a tu nagle… BUM, Courbet pokazał zwykłych kamieniarzy przy pracy, BUM, Chełmoński pokazał brudne stópki młodej Ukrainki z „Babiego lata”. Nikomu się to wtedy nie podobało. A mi się dodatkowo nie podoba to, że pani sama sobie potem zaprzecza, mówiąc wprost: „malarstwo realizmu nie było akceptowane” (2.15). I weź tu się człowieku połap.
- Przechrzczony Claude Monet
1.51 s. – Pani dalej mówi o realizmie. Wymienia sławnych przedstawicieli: Gustava Courbet (to akurat się zgadza), Edgara Degas (którego baletnice to uhh, raczej impresjonizm) i kogoś o imieniu Édouard Monet (?). W tle miga jakiś jeden portret, nie wiadomo zresztą, którego z nich. I już spieszę z pomocą, jeśli chcecie wiedzieć: ŻADNEGO. Bo oto na ekranie wyświetla się Claude Monet, ten od „Impresji. Wschodu słońca”. Pani prawdopodobnie chodziło o Édouarda Maneta, którego można umieścić od biedy w realizmie, ale koniec końców dostajemy człowieka imieniem EDOUARD MONET, nieznanego dotąd artysty XIX wieku!
Zabijcie mnie.
- Cytat miesiąca: „Był bardzo wrażliwym artystą, tak jak przeważnie wszyscy w tamtych czasach byli wrażliwi” (4.47)
A teraz sami snobi i ignoranci. Wrr.
No ta pani na pewno.
- „Wrażliwość spowodowała to, że miał różne załamania nerwowe oraz depresję” (4.52)
BOŻE KOCHANY. Może to argument z trochę innej beczki, ale psychologia to też jest mój konik. Ja sama zawsze byłam nadwrażliwa i bardzo mi to przeszkadzało, dopóki nie spotkałam ludzi na mojej drodze, którzy uświadomili mi, jaka to jest piękna sprawa. To zaszczyt i dar, z którym jednak młodzi mają problem, a Telewizja Polska daje im znać, że jak tacy będą, to popadną w depresję. Boże, widzisz i nie grzmisz. No ale tak no, trzeba iść z programem, nie ma czasu na nauczanie indywidualne, a jak ci niewygodnie to możesz wyjść. W naszej polskiej szkole, jednostki się tłumi i niszczy systemem, bo wymagają zbyt wiele.
Nie szufladkujmy i nie potępiajmy, błagam, bo wrażliwość jest piękna. A jak dziecko usłyszy takie coś, to się samo siebie przestraszy. Nie psujmy nadziei tego świata 🙁
- Bałagan produkcyjny i historyczny
Przed ekspresjonizmem był realizm, po realizmie – impresjonizm? A po ekspresjonizmie – postimpresjonizm? Co?? Jak?? Kiedy niby?? Jakoś niezgrabnie pani to ułożyła. Tak się to właśnie kończy, jak się nie potrafi korzystać z Internetu, tylko wchodzi się na pierwszą stronę, która wyskoczy w Google i CO Z TEGO, że na górze widnieje napis: „Uwaga: materiał znajduje się w opracowaniu i może zawierać jeszcze wiele luk i błędów”. Bierzem to Jacuś, huk nas to wszystko obchodzi. Wklejem to na slajda i będzie git.
Nie wspomnę już o tym że pani nie bardzo umie mówić, plącze się, kręci, powtarza i koniec końców nie mówi NIC o zapowiedzianej „Nocy z tańczącymi gwiazdami”. Ups.
Mama mi zawsze mówiła, że telewizja kłamie, ale nie wiedziałam, że możemy spaść na dno żenady. Jak sobie pomyśle, że to wszystko oglądają dzieci, które będą przyszłością tego kraju, to mnie coś skręca w środku. Nie wyciągnęłam tutaj wszystkiego, bo głowa bolała mnie od bełkotu, ale czego można się było z drugiej strony spodziewać. Wiem tylko jedno – jakby się tego wszystkiego Van Gogh nasłuchał, to by se pewnie i drugie ucho obciął…
Dwa miliardy Kochani. Dwa miliardy.