Zaznacz stronę

Gdzie ta miłość? Miłości nie ma. A na pewno nie ma takiej, jaka być powinna. Jak to, skąd wiem? Przecież widziałam, w telewizji, na wielkim ekranie, czytałam w książkach. Te wszystkie róże, subtelne pocałunki i happy endy. Idealne księżniczki znajdujące idealnych książąt. Pierwsze wejrzenia, zgrabne namiętności, wszystko jak z obrazka nieskalanego szarością codziennego życia. Szukałam ciebie takiego: w szkole, w autobusie i w kawiarniach, desperacko i bezskutecznie łapiąc spojrzenia przypadkowych przechodniów. Nie miałam pojęcia, kim jesteś, ale z tęsknoty skręcało mnie w środku. Tak bardzo Cię potrzebowałam, aż w końcu cię wymyśliłam. Zupełnie od zera. Zbudowałam z okruchów wszechświata, idealnego, dokładnie takiego, jak chciałam – z piękną duszą, wielkim sercem i ramionami, w których mogłabym się schować. I tak też trwałeś, bez twarzy, cicho i marnie, byłeś moim kochankiem z papieru. Dobrze wyglądaliśmy tylko na kartce.

 

… tak też trwałeś, bez twarzy, cicho i marnie….
Kochankowie, Rene Magritte, 1928

Tak bardzo w ciebie wierzyłam, że nie widziałam nikogo innego, kto mógłby mnie pokochać.

Miłość zaślepia, a szczególnie ta, której desperacko pragniemy i są rzeczy, których nie zauważamy nawet wtedy, gdy codziennie mamy je pod samiutkim nosem. Od pięciu lat chodzimy do pracy tą samą drogą i któregoś razu ze zdziwieniem stwierdzamy, że tu stoi niebieski dom, a tam na balkonie starsza pani hoduje malutkie kwiatki. Ty też mnie tak zaślepiłeś. Długo trwałam w głuchej samotności, bo wszystkie moje ulubione bajki przez całe życie mówiły mi, że to właśnie Ciebie, niemożliwego kochanka, potrzebuję, aby w pełni poczuć się sobą. Zaczęłam więc rzucać się w pierwsze lepsze ramiona, na chybił trafił sprawdzając, czy to przypadkiem właśnie w tych oczach postanowiłeś się ukryć. Ignorowałam złe znaki, skakałam po rozpadających się mostach, dawałam się ranić licząc na to, że jutro dostanę w końcu to, czego tak bardzo pragnę.

Teraz wiem, że to była pierwsza z lekcji, którą miała mi dać miłość – czasem zakochujemy się w niewłaściwych ludziach. Tych po których boli dusza, po których gubimy gdzieś cząstkę siebie, a wiara długo nie chce się odrodzić. Najwidoczniej niektóre relacje są tylko po to, by nam uświadomić, czego w rzeczywistości wcale nie w miłości nie chcemy. I są tak bardzo ważne, jak bardzo nas bolą.

 

… niektóre relacje pokazują nam, czego w miłości nie chcemy …
Miłość i ból, Edward Munch, 1895

Teraz też wiem, że kiedy tak rozpaczliwie cię szukałam, miłość nieprzerwanie i z godnym podziwu uparciem, co raz wkradała się na palcach w mury mojej codzienności. Nie zawsze ją zauważałam, bo przyjmowała formy, o których wcześniej nie pomyślałam. Na przykład z rana potrafiła wbiec do mojego pokoju cała w podskokach i obudzić mnie najbardziej dynamicznym i zdecydowanie za głośnym o tej porze uściskiem, który choć swoiście irytujący, był swego czasu najpiękniejszym budzikiem. Potrafiła w jakiś sposób sprawić, że dwie istoty tak różne, jak ja i moja siostra, wspierały się w swych innościach i rozumiały bez słów.

I nauczyłaś mnie wtedy, droga Miłości, że czasem niekomplementarne części składają się razem w chaotycznie piękną całość.

 

…czasem niekomplementarne części składają się razem w chaotycznie piękną całość…
Rodzeństwo, Paul Klee, 1930

I tak oto ciągle goniąc za Tobą, natknęłam się na uczucia, o których nikt nie mówił mi kiedy byłam mała. Wpoiliśmy sami sobie celebrowanie romantycznych, pełnych pożądania miłości, stawiając ją na piedestale wszelkich uczuć obecnych w ludzkiej naturze i dziwimy się ogólnym niezadowoleniem społeczeństwa. A tu niespodzianka – prawdziwa rewelacja! Nagle odkrywasz, jak naprawdę działa świat, jak wiele form przyjmować może kochanie. Że można kogoś kochać po przyjacielsku i jaka piękna i trudna jest to miłość. Można czuć się intymnie bez żadnego dotyku. Można cieszyć się dotykiem, za którym nie ma romantycznej miłości. Można kochać mimo kilometrów, mimo wieku, mimo choroby. Można kochać bez względu na płeć, na kolor skóry, na rzeczy, w które przyszło nam wierzyć. Za rękę można trzymać przyjaciela, na wakacjach zaszaleć można z przyjaciółką, romantyczny wieczór spędzić z samym sobą (a siebie samego też wcale nie tak łatwo teraz kochać). Można to wszystko i każde z osobna. I można bez szukanej na siłę „drugiej połówki” czuć się naprawdę dobrze.

 

…na wakacjach zaszaleć można z przyjaciółką…
Kobiety biegnące po plaży, Pablo Picasso, 1922

 

…można kochać, bez względu na płeć, na kolor skóry, na rzeczy, w które przyszło nam wierzyć…
Two men with a heart, Keith Haring

Może gdybym wcześniej zrozumiała, że nie Ty jedyny możesz dać mi szczęście, łatwiej by mi się żyło?

Nie twierdzę jednak, że nie istniejesz. Zrozumiałam tylko, że źle Cię szukałam, bo na nic mi się zda miłość rodem z Hollywood, skoro jej magia pryska wraz z wyłączeniem ekranu. Wiem już, że nie chce Cię bez skazy. Chcę wiedzieć, w której piosence znalazłeś spokój, kiedy życie wydawało się nie do zniesienia. Powiedz mi, co ci wierci dziurę w brzuchu, kiedy nie możesz spać o 4 nad ranem. Pozwól mi ukołysać cię do snu, w którym nie będziesz już więcej śnił swoich koszmarów. Może akurat moje demony, dogadają się z twoimi? Bo nie ma przecież dusz niezłamanych.

Daj mi ten niebezpieczny typ miłości, która zaczyna się od głowy, rozmów, wymiany myśli. Zostaw ubrania. Rozbierz mnie ze smutków, odrzyj ze złości, dotknij duszy, zamiast skóry. Zostaw gdzieś za sobą wszystko, czego od młodego wieku wymagał od ciebie Disney. Nie ma happy endów ani ciągłych uśmiechów, chcę więc z tobą płakać i pracować wspólnie na to, co dobrego może spotkać nas jutro. Miłość to operacja na otwartym sercu. Znajdziesz w sobie odwagę, by podjąć ze mną to ryzyko?

Teraz wiem, że wszystko czego nauczyła mnie do tej pory Miłość, nauczyła mnie po to, bym mogła godnie i delikatnie kochać właśnie Ciebie.

 

… może moje demony dogadają się z twoimi?…
Para na ruchomych schodach, Holly Warburton

Miłość? Jest jej trochę, a nawet trochę więcej. Może nie zawsze takiej, jakiej w danym momencie chcemy, ale zawsze takiej, której nam potrzeba. Jest skomplikowana, zawiła, barwna i dynamiczna, ale piękna i wdzięczna w swoim tańczącym chaosie. Wszystkie jej niepowodzenia nauczyły mnie cierpliwości. Teraz więc poczekam, bo wiem, że nie ma sensu wbiegać w nią bez namysłu. Nauczę doceniać się inne jej formy. Wbrew temu co mówi nam świat, nie da się zaspokoić rozbieganej duszy tylko jednym jej rodzajem. Trzeba uważnie patrzeć, szukać, dbać i walczyć o nią bez końca. Dobrowolnie wyrzec się części siebie, by znaleźć miejsce na drugą osobę. I choć brzmi to trochę strasznie, miłość potrafi się odwdzięczyć. A w tym wypadku nie ma lepszego deala, który moglibyśmy zawrzeć ze wszechświatem.