Czasami słyszymy, jak ludzie mówią, że wyruszają w podróż w poszukiwaniu miłości. Narzekają na brak szczęścia i piękna w życiu, ciągle ich szukając lecz nigdzie nie znajdując. Prawda jest taka, że szczęścia i miłości na Ziemi nie znajdzie nikt, kto nie nosi ich w sobie. Paradoksalnie, ma je w sobie każdy lecz nie zawsze jesteśmy w stanie je odkryć. Wystarczy mieć jednak oczy szeroko otwarte, bo miłość i piękno otaczają nas z każdej strony. Znajdziemy je w książkach i filmach, zobaczymy w parku zerkając na matkę z dzieckiem czy patrząc w kochające oczy psa. Usłyszymy w muzyce i odczujemy w gronie rodzinnym. Miłość nie ominęła także sztuki, która za pomocą kolorów i perspektywy jeszcze bardziej podkreśla jej piękno i uwiecznia najpiękniejsze związane z nią chwile.
Jeśli chodzi o motywy w sztuce to artyści nie zawsze, by nie rzec nigdy, nie mieli takiego samego spojrzenia i zdania. Każdy z nich widzi świat na swój własny wyjątkowy sposób i ukazuje swoje uczucia odmiennie. Dla jednych miłość jest pięknym uczuciem, pełnym delikatności i subtelności, zawierającym magię, którą czuć na ich obrazach. I mimo, że już w rokoko, Fragonard w swojej „Huśtawce” wyraził piękno tego wyjątkowego uczucia w sposób mistrzowski, to są również artyści współcześni, którzy w ten sposób widzą miłość. Moim ulubionym twórcą tego rodzaju obrazów jest Amerykanin – Daniel del Orfano.
Daniel urodził się i mieszka w Nowym Jorku. Jako młody chłopak zaczął portretować codzienne życie z perspektywy zwykłego przechodnia. Po pewnym czasie pasja zmieniła się w zawód, a obrazy coraz częściej ukazywały jego przeszłość tworząc graficzną biografię Orfana. Jego prace to pełne subtelności dzieła wykonane z wyraźną pasją i uczuciem. Z każdego obrazu bije niesamowita energia i miłość wyrażona we wspaniały sposób. Obok jego prac ciężko jest przejść obojętnie – są tak bardzo realistyczne, że aż trudno uwierzyć, iż nie są one zdjęciami lecz tak precyzyjne i idealnie wykonanymi obrazami. Powtarzającym się, charakterystycznym motywem dla prac Orfano jest czerwona parasolka symbolizująca ochronę i szczerą miłość. Jak mówi sam artysta podstawą jego prac jest uchwycenie piękna emocji i romantycznych chwil codziennego życia.
W sztuce nie brakuje również mocnych osobowości i ludzi kontrowersyjnych, dla których „po prostu być” to za mało. Każdy z nas potrzebuje czasem swoich pięciu minut sławy. Na pewno jednak znacie takich, którzy ciągle są na ustach wszystkich ze względu na swą niepokorność i prowokacyjność. Ekstrawertycy i cholerycy wyrażający swoje poglądy przy każdej okazji, nie przejmujący się zanadto opinią innych, którzy chcą być wyjątkowi i zauważeni. Nasz rodak Edward Dwurnik również należy do grupy artystów, którzy swoimi pracami wywołują skrajne reakcje i sporo zamieszania.
Diabelskie poczucie humoru, nieprzewidywalność, niezależność – to właśnie cechy idealnie opisujące twórczość Dwurnika. Nie ma on swojego kierunku, nie trzyma się jednego tematu – jest raczej człowiekiem otwartym i chętnie podejmującym nowe wyzwania. Swoimi pracami intryguje, porusza i inspiruje. Jest artystą o dużym dorobku artystycznym, tworzącym rozległe cykle. O swojej pracy nad seriami mówił kiedyś:
„To problem ilości, który wymaga profesjonalności w pracy. Codziennej harówki doprowadzającej do wyczerpania.”
Oczywiście Dwurnik również nie mógł oprzeć się pokusie ukazania miłości w sztuce w nowym świetle. Ostatnio nawet przygotowana została wystawa pt. „Miłość” zbierająca wszystkie prace artysty dotyczące tego uczucia. Pokazane zostały tulipany w najróżniejszych kolorach, jak i wiele kontrowersyjnych, typowych dla Edwarda przedstawień miłości. Największe wrażenie wywołuje jednak ogromnych rozmiarów praca o tytule identycznym jak tytuł wystawy. Dwurnik namalował tam 150 osób podpisanych z imienia i nazwiska, każdą z innym wyrazem twarzy oraz zakochane pary w prawym, górnym rogu. Może nie jest to łatwe do zrozumienia, co jest charakterystyczną cechą dzieł artysty, ale gdy zagłębimy się w ten obraz jesteśmy w stanie poczuć miłość łączącą wszystkie postacie. Artysta ukazał tam codzienną, prostą, a przede wszystkim swoją wizję tego pięknego uczucia, która może nie dotrzeć do każdego. Przedstawił ją jednak w wyjątkowy sposób godny uwagi i przemyślenia.
Mówi się, że miłość niejedno ma imię – wiedzą o tym wszyscy, w szczególności artyści. Jest to uczucie, które każdy z nas tłumaczy sobie na inny sposób, a każde jej przedstawienie i interpretowanie jest piękne i wyjątkowe. Nie musicie jej rozumieć i szukać powodów do kochania. Wystarczy, że dojrzycie ją w codziennych czynnościach i sytuacjach, zwyczajnie docenicie jej piękno. Śpieszmy się kochać świat i ludzi, bo tak jak powiedział kiedyś Molier:
„Ze wszystkich rzeczy wiecznych miłość jest tą, która trwa najkrócej.”
Zajrzyj bo warto: